Izraelskie wojsko przeprowadziło w niedzielę nad ranem wyprzedzający atak na libański Hezbollah, po wykryciu, że to ugrupowanie przygotowuje uderzenie na północ kraju.
Armia Izraela przekazała, że w wyprzedzającym ataku wzięło udział około 100 myśliwców, które uderzyły w tysiące wyrzutni rakiet Hezbollahu, zlokalizowanych w ponad 40 miejscach. Atak rozpoczęto po wykryciu bezpośrednich przygotowań Hezbollahu do uderzenia rakietami i dronami na Izrael. Niektóre z nich miały dosięgnąć celów w środkowej części kraju.
Krótko po tym Hezbollah ogłosił, że przeprowadził atak na Izrael na dużą skalę w odpowiedzi na zabicie przez to państwo 30 lipca br. dowódcy wojskowego Fuada Szukra. Wspierane przez Iran ugrupowanie dodało, że wystrzeliło ponad 320 rakiet typu Katiusza oraz drony na 11 izraelskich baz wojskowych zlokalizowanych na północy kraju.
W północnym Izraelu ogłoszono alarm przeciwlotniczy, a minister obrony Joaw Galant wprowadził na 48 godzin stan wyjątkowy na terytorium całego kraju. Trwa posiedzenie gabinetu bezpieczeństwa Izraela. Jak na razie nie ma informacji o ofiarach po którejkolwiek ze stron.
Izraelskie wojsko zaznaczyło, że ostrzeżono libańską ludność cywilną, by natychmiast opuściła tereny, na których działa Hezbollah. W Izraelu na krótko wstrzymano ruch samolotów na międzynarodowym lotnisku w Tel Awiwie.
Ta salwa była „pierwszą fazą” odpowiedzi na zabójstwo Szukra, a pełna odpowiedź zajmie „trochę czasu” – zapowiedział Hezbollah.
To szyickie ugrupowanie jest najsilniejszą partią polityczną w Libanie, całkowicie kontrolującą południe tego kraju. Hezbollah jest też grupą zbrojną uznawaną za jedną z najsilniejszych niepaństwowych armii świata. Dzięki wsparciu Iranu organizacja dysponuje arsenałem rakietowym szacowanym na 120-200 tys. pocisków.
Od początku wojny w Strefie Gazy Hezbollah regularnie ostrzeliwuje północ Izraela, co spotyka się z kontratakami. W uderzeniu na kontrolowane przez Izrael Wzgórza Golan zginęło pod koniec lipca 12 dzieci i nastolatków. Izrael obarczył winą za atak Hezbollah, który jednak się do niego nie przyznał.
Kilka dni później izraelskie lotnictwo uderzyło w Bejrut, zabijając Szukra. Hezbollah zapowiedział odwet. Dzień po śmierci Szukra w przypisywanym Izraelowi ataku w Teheranie zginął przywódca palestyńskiego Hamasu Ismail Hanije. Iran również ogłosił, że zemści się na Izraelu.
Grozby Iranu i Hezbollahu skutkowały wzrostem napięcia na Bliskim Wschodzie do poziomu najwyższego od miesięcy. USA wzmocniły obecność militarną w regionie i zadeklarowały pomoc Izraelowi w odparciu ewentualnych ataków. Waszyngton prowadził jednocześnie kampanię dyplomatyczną mającą zapobiec dalszej eskalacji – w obawie, że seria wzajemnych ciosów może doprowadzić nawet do regionalnej wojny.
Izrael nie chce pełnowymiarowej wojny z Hezbollahem, ale reaguje na działania tego ugrupowania i korzysta ze swojego prawa do obrony – oświadczył w niedzielę rano szef izraelskiej dyplomacji Israel Katz.
USA: będziemy wspierać prawo Izraela do obrony „Będziemy nadal wspierać prawo Izraela do obrony i działać na rzecz stabilności w regionie” – oznajmił w oświadczeniu rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA Sean Savett. Dodał, że na polecenie prezydenta Joe Bidena „wysocy rangą przedstawiciele amerykańscy na bieżąco kontaktują się ze swoimi izraelskimi odpowiednikami”.
Pentagon powiadomił, że sekretarz obrony Lloyd Austin przeprowadził rozmowę z ministrem obrony Izraela Joawem Galantem i potwierdził „niewzruszone zaangażowanie” Waszyngtonu w obronę Izraela przed atakami „Iranu oraz jego regionalnych partnerów i pełnomocników”. Austin – jak podano – omawiał „obronę Izraela przed libańskimi atakami” Hezbollahu.