Ostatnie miesiące upłynęły w Polsce pod znakiem wyborów. Najpierw w październiku odbyły się wybory parlamentarne, później w kwietniu wybieraliśmy przedstawicieli do samorządów lokalnych, a w niedzielę 9 czerwca odbyły się wybory do Parlamentu Europejskiego.
Podobnie jak przy okazji poprzednich wyborów, na listach wyborczych można było znaleźć sporo nazwisk związanych ze sportem. W województwie podlaskim o reelekcję do Parlamentu Europejskiego starał się były piłkarz Tomasz Frankowski. Legendzie Jagiellonii nie udało się jednak ponownie dostać do parlamentu. Uzyskał 88 tys. 190 głosów i musiał uznać wyższość kolegi z Koalicji Obywatelskiej – Jacka Protasa.
Po dostaniu się w październiku na kolejną kadencję do Sejmu, na udział w wyborach do europejskiej instytucji zdecydowała się Jagna Marczułajtis-Walczak. Była snowboardzistka startowała z trzeciej pozycji na liście KO w okręgu nr 10 (woj. małopolskie i świętokrzyskie) i zdobyła 58 tys. 550 głosów. To zapewniło jej mandat do PE. „Wygraliśmy wspólnie mandat Posła do Parlamentu Europejskiego! To dla mnie zaszczyt i zobowiązanie! Nie zawiodę Was! Cieszę się bardzo! Dziękuję za wszystkie spływające gratulacje!!!” – napisała na Instagramie.
Sukces wyborczy oznacza, że nie będzie dłużej zasiadała w ławkach sejmowych. Znacznie gorzej poszło innej przedstawicielce sportów zimowych – byłej alpejce Małgorzacie Tlałce-Długosz. Ona również startowała w okręgu numer 10, tyle że z list Prawa i Sprawiedliwości. 61-latka uzyskała zaledwie 1611 głosów, co nie daje jej angażu w Brukseli.