Kobieta została zaatakowana w centrum Warszawy. "Nie do pomyślenia, że policja nie zareagowała". Odpowiedź komendy w sprawie incydentu.

„Bardzo przepraszam za mój wygląd, ale wczoraj uderzył mnie w twarz pan na ulicy”. Myslę, że tak będę teraz zaczynała każde spotkanie” – napisała w piątek we wpisie na Instagramie mieszkanka Warszawy Daria Bambalina.

Jak dodała kobieta, wszystko wydarzyło się podczas czwartkowego spaceru z koleżanką i psem w centrum stolicy. Z relacji kobiety wynika, że najpierw chciał ją potrącić rowerem, a potem miał zeskoczyć z roweru i uderzyć ją w twarz. Mężczyzna miał przy sobie nóż. Doszło do interwencji.

„Muszę teraz chować się w mieszkaniu”. „Chore, że policja nic nie zrobiła, powiedziała, że pani nic się strasznego nie stało, że nie uderzył nożem, jest trzeźwy i może iść do domu. (…) Pan jest z Ukrainy, powiedział, że ma 37 lat, pracuje na budowie, nie ma tak że mandatu i tak nie zapłaci, i że w ogóle jego to wszystko nie odchodzi” – dodała Daria Bambalina.

„Chore, że zamiast cieszyć się życiem, muszę teraz chować się w mieszkaniu” – czytamy.

Policja: Ustalamy przebieg całej sytuacji

Chciałbym zaznaczyć, że policjanci sami podjęli interwencję w związku z tym, że zauważyli sprzeczkę osób. Z relacji stron wynikało, że doszło do kłótni. Na miejsce wezwana została karetka pogotowia. Kobieta została przebadana. Ratownicy medyczni stwierdzili, że brak jest podstaw do hospitalizacji – przekazał w rozmowie z mł. asp. Jakub Pacyniak z Komendy Rejonowej Policji I.

Policjant zapewnił, że funkcjonariusze mają dane mężczyzny. – Chciałbym zdementować bierną postawę policji. Obrażenia kobiety były niegroźne. Ustalamy przebieg całej sytuacji – podkreślił.

Z kolei kobieta przekazała portalowi, że pojechała w piątek do szpitala na obdukcję. – Boli mnie głowa, boli mnie nos. Mój wzrok nie jest najlepszy, bo gorzej widzę. Czuję nudności. Nikt do końca nie wie, co jest z moją głową i nosem, dzisiaj mam mieć dodatkowe badania – zaznaczyła.