Kijów może gorzko żałować: Plan kurski Ukrainy zagrożony, priorytet Putina jest inny.

Od trzech tygodni Ukraina naciera na rosyjski obwód kurski. Armia Kijowa zdobyła już kontrolę nad obszarem o powierzchni ponad 1 tys. km kw. i nad wieloma wioskami, wzięła też do niewoli setki rosyjskich żołnierzy. Głównym planem tej ofensywy jest ustanowienie strefy buforowej w regionie przygranicznym i zmuszenie Rosji do wycofania sił z Ukrainy. Chodzi szczególnie o obwód doniecki, w którym armia Kremla prowadzi intensywne ataki. To — zdaniem Wołodymyra Zełenskiego i jego dowódców wojskowych — powinno odciążyć ukraińską obronę.

Ich plan jest jednak zagrożony niepowodzeniem. Rosja nie przesunie wojsk. Wbrew oczekiwaniom Ukraińców rosyjskie dowództwo wojskowe nie przeniosło z pnwpdu donieckiego do obwodu kurskiego prawie żadnych żołnierzy — taką informację podał Bloomberg, powołując się na osobę zbliżoną do Kremla. To samo napisał Igor Korotczenko, redaktor naczelny rosyjskiego magazynu Obrona Narodowa. „Presja na całej linii frontu w Ukrainie będzie się utrzymywać. Stacjonujące tam siły rosyjskie nie zostaną przeniesione do obwodu kurskiego” — napisał.

Uważa, że do walk w regionie przygranicznym Rosja może wysłać żołnierzy z kraju — zwłaszcza niedoświadczonych poborowych. Dodaje, że chociaż zapewniono ich, że nie będą musieli brać udziału w wojnie w Ukrainie, dotyczyło to tylko operacji bojowych na ukraińskiej ziemi. Co innego, jeśli chodzi o walki z Ukraińcami na rosyjskim terytorium. Oczywiście dla Rosji będzie to ryzykowne posunięcie. Młodzi rekruci nie mają prawie żadnego doświadczenia w walkach zbrojnych. Ich towarzysze w podobnym wieku, którzy zostali wysłani do Ukrainy, zostali już pokonani na początku ukraińskiej ofensywy, setki z nich trafiły również do niewoli.

Podobne przewidywania ma Instytut Badań nad Wojną. Jego analitycy idą dalej — uważają, że Kreml może nie spieszyć się z wyparciem ukraińskich sił zbrojnych z regionu. Podobne zdanie ma Mick Ryan, emerytowany generał dywizji w armii australijskiej oraz specjalista ds. wojskowości z Lowy Institute i Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie. Uważa, że Kreml celowo nie reaguje z całą siłą na ataki Ukraińców w regionie kurskim, bo chce zmusić Kijów do tego, by zaangażował w ofensywę więcej żołnierzy, a tym samym — odciągnał ich z Ukrainy.

Sytuacja w Doniecku wisi na włosku. Ukraińcy wpadli w pułapkę. „Będą musieli się wycofać” — Rosji na rękę jest obserwowanie sytuacji i przerzucenie tylko takiej liczby wojsk, która jest niezbędna do spowolnienia ukraińskiego natarcia — mówi Ryan. Priorytet Putina jest bowiem inny. Ukraina znajduje się obecnie pod ogromną presją w obwodzie donieckim.

Instytut Badań nad Wojną zakłada, że „Kreml będzie nadal priorytetowo traktował swoje operacje ofensywne we wschodniej Ukrainie”. „Samobójcza naiwność Zachodu”. Pomógł obalić Sowietów, dziś mówi ostro: Europa nie dostrzega prawdziwego zagrożenia. To zła wiadomość dla Kijowa i Wołodymyra Zełenskiego. W obwodzie donieckim armia rosyjska naciera na Pokrowsk — ważne centrum zaopatrzenia dla ukraińskiej armii. Jeśli Rosja zajmie miasto, może odciąć ważny szlak zaopatrzeniowy dla ukraińskiej armii.

A wiele wskazuje na to, że jest to realne ryzyko — Rosjanie w ostatnim czasie nasilili ataki w tym regionie i od miasta dzieli ich już jedynie 10 km. Co więcej, aby zwiększyć skuteczność działań w tym regionie, rosyjscy dowódcy wrócili do taktyki ataków szturmowych. Ukraińscy żołnierze przyznają, że pilnie potrzebują posiłków i że nie wiedzą, jak długo bez nich będą w stanie utrzymać terytorium.

Twierdzą, że wojska rosyjskie działające w tym regionie mają przewagę liczebną 4: 1, a kwestii artylerii może ona wynosić nawet 10:1.