Nieprawidłowości w procesie stanowienia prawa

„`html
W poniedziałek opublikowano nową wersję projektu ustawy mającej na celu wdrożenie dyrektywy dotyczącej różnorodności w organach spółek giełdowych. Poprzednia propozycja, datowana na luty, przewidywała realizację pewnych obowiązków już do końca pierwszego półrocza, co wywoływało obawy o konieczność podejmowania szybkich działań dostosowawczych. Obecny projekt zakłada nowe terminy, jednak biorąc pod uwagę wczesny etap prac legislacyjnych, istnieje ryzyko, że mogą być one bardzo trudne do zrealizowania.
Nowe obowiązki i terminy realizacji
Projekt ustawy wiąże się z koniecznością spełnienia dwóch nowych obowiązków, wymagających decyzji walnego zgromadzenia akcjonariuszy, które powinny zostać wykonane w określonym odstępie czasu. Pierwszym zobowiązaniem jest przyjęcie polityki różnorodności władz, wprowadzającej niedyskryminacyjne zasady powoływania członków zarządów i rad nadzorczych. Zgodnie z aktualną propozycją, spółki mają trzy miesiące od wejścia w życie ustawy na realizację tego wymogu.
Drugim obowiązkiem jest zwiększenie udziału niedoreprezentowanej płci w organach spółek – zgodnie z dyrektywą, termin ten upływa z końcem czerwca 2026 roku. Wyjątkiem są spółki, w których prawa z akcji wykonuje minister właściwy do spraw aktywów państwowych; tutaj termin został przesunięty o pół roku wcześniej, do końca bieżącego roku.
Proces konsultacji i legislacji – model idealny
Warto przyjrzeć się, jak mógłby wyglądać idealny przebieg procesu wdrażania dyrektywy. Sama dyrektywa została przyjęta 23 listopada 2022 roku, a jej treść była znana wcześniej. Nic nie stało na przeszkodzie, by od razu rozpocząć konsultacje projektu ustawy.
- Po pierwsze, interesariusze mogliby wypowiedzieć się w kwestiach obligatoryjnych – wyboru krajowych opcji, jeśli dyrektywa na to pozwala, oraz określenia trybu wdrażania nowych przepisów, zasad nadzoru i sankcji.
- Po drugie, istniała możliwość przeanalizowania i dostosowania wymagań dyrektywy do krajowych warunków – poprzez zaostrzenie lub złagodzenie przepisów tam, gdzie jest to uzasadnione.
Taki proces konsultacji, trwający około dwóch miesięcy, mógłby być następnie uzupełniony o debatę nad zebraną wiedzą oraz wypracowanie kompromisu w spornych kwestiach podczas kolejnych dwóch miesięcy. Ponowny etap konsultacji dotyczący nowych lub niedookreślonych zagadnień powinien trwać miesiąc, po czym projekt byłby gotowy w pół roku po ogłoszeniu regulacji unijnych.
Korzyści przygotowanego procesu legislacyjnego
Gdyby proces wdrożenia przebiegł w odpowiedni sposób, legislacja byłaby szybka i dopracowana, ponieważ najistotniejsze zagadnienia zostałyby rozstrzygnięte w fazie przygotowawczej. Istniałaby szansa na dłuższe vacatio legis, pozwalające spółkom na spokojne wdrożenie procedur i adaptację do nowych wymagań. Dodatkowo, odpowiedzi na kluczowe pytania z etapu konsultacyjnego stanowiłyby drogowskaz podczas stosowania nowych regulacji w praktyce.
Jak wygląda to w rzeczywistości?
W praktyce organy publiczne czekają niemal do upływu ustawowego terminu implementacji dyrektywy, a dopiero po ponagleniach przygotowują projekt ustawy – zwykle będący kopią zapisów unijnych. Taki dokument przechodzi przez parlament w ekspresowym tempie, a wraz z nim dodawane są inne przepisy, które trudno byłoby wprowadzić w zwykłej ścieżce legislacyjnej.
- Brakuje czasu na refleksję i analizę proporcjonalnego wdrożenia nowych norm w odniesieniu do krajowych realiów.
- Przepisy są często nieprecyzyjne, przez co wymagają szybkiego wprowadzenia i zwoływania nadzwyczajnych zgromadzeń akcjonariuszy.
Na przykład w przypadku implementacji dyrektywy dotyczącej obecności kobiet w organach spółek, właściwie przeprowadzona procedura wymagałaby wcześniejszej publikacji przepisów, aby umożliwić spółkom opracowanie odpowiednich procedur i strategii zmian. Obecnie jednak nadawcy prawa narzucają firmom krótkie terminy i niejasne wymagania, co prowadzi do dezorientacji oraz dodatkowych trudności organizacyjnych i kosztowych.
„`