4 czerwca przypada 35. rocznica pierwszych częściowo wolnych wyborów z 1989 roku. Z tej okazji w „Kropce nad i” był Lech Wałęsa, były przywódca „Solidarności” i prezydent, który przyznał jednak, że „nie za bardzo” lubi tę datę. – Ja stałem na czele tego ruchu, musiałem wciąż myśleć o przyszłości – wyjaśniał.
Rozmowa zeszła również na temat współczesnej polskiej polityki i nadchodzących wyborów do Parlamentu Europejskiego. – Daliśmy przykład, jak zwyciężać mamy. Daliśmy przykład, że w jedności siła – mówił Wałęsa. Jak dodawał, „trzeba osiągnąć jedność, aby ta drużyna poszła razem”. – Nie chcę teraz o tym mówić, bo nie chcę przeszkadzać. Mamy świetnego przywódcę, naprawdę świetnego, tylko że jednak nie utrzymał takiej jedności jak ja utrzymałem, dlatego tak walczyłem i byłem podejrzewany, że chcę być dyktatorem – mówił dalej.
Wałęsa o Tusku: Jest lepszy – Tusk jest lepszy, tylko że jest trochę inna sytuacja. Tak do końca nie wiem czy on ma rację, czy ja mam rację. Bo ja bym na jego miejscu na siłę utrzymał jedność – stwierdził. – Ja tak postępowałem. Gdybym nie utrzymał jedności, mi podskakiwał Gwiazda, Rulewski, Jurczyk, ale miałem taką pozycję, że się zaśmiałem – dodawał.
Po chwili do listy nazwisk dodał również Kornela Morawieckiego. – To lekceważyłem, bo miałem tak silną pozycję – zaznaczył. Wałęsa stwierdził również, że miał „inną koncepcję” i „wiedział, do czego dąży”. – Pomyliłem się w jednej rzeczy, nawet dzisiaj jeszcze strach o tym powiedzieć, gdzie się pomyliłem. Musiałem się nawet wycofać, bo zrobiłem pomyłkę – przyznał.
– Będę mu pomagał czy on chce, czy nie chce, bo jest najlepszym politykiem, jakiego znam. To jest szczeście dla Polski – mówił dalej o Tusku. – Tylko jeden ma problem: książęta. Ten marszałek ma partię, nie utrzymał tej jedności. Mnie się udało, dlatego byłem wielkim niby-dyktatorem, ale ja utrzymałem. Jeśli przegra, to musicie podziękować tym książętom i nic pani nie zrobi – podsumował.