Igę Świątek i Anastasiję Potapową w światowym rankingu WTA dzieli 40 miejsc. A ich mecz o awans do ćwierćfinału Roland Garros potrwał zaledwie 40 minut. Najlepsza tenisistka świata rozbiła Rosjankę 6:0, 6:0.
Krótko po efektownym zwycięstwie Świątek spotkała się z dziennikarzami na konferencji prasowej. A Potapowa długo się zbierała – przyszła aż trzy godziny później. Nic dziwnego, że była w podłym humorze.
„Przez tydzień żyłam w bańce i nie wiedziałam czy będę grać, czy nie. Przerwy spowodowane deszczem zabierały mi energię, a stres tylko rósł. Nie czułam się dobrze, źle jadłam, źle spałam, wczoraj nie spałam nawet godziny” – mówiła Potapowa.
„Dzień wcześniej byłam na kortach od godziny 9 do 19, bez choćby jednego odbicia piłki. To nie są przygotowania na miarę meczu czwartej rundy turnieju wielkoszlemowego przeciwko numerowi jeden na świecie. Wiem, że organizatorzy i sędziowie robili, co mogli, ale pogody nie da się kontrolować. Ale trzymałam to wszystko w sobie i przyszedł dzień, gdy to eksplodowało” – dodawała.
Na pytanie jednego z polskich dziennikarzy, jaką ma relację ze Świątek, odpowiedziała tak: „Nie jesteśmy przyjaciółkami, ale ją szanuję. Jako tenisistka jest największa”.
W ćwierćfinale Roland Garros Świątek zagra z Marketą Vondrousovą. Mecz zaplanowano na wtorek.