Generał w stanie spoczynku i były dowódca Wojsk Lądowych Waldemar Skrzypczak ocenił, że „jesteśmy w sytuacji konfliktu granicznego”. Wspomniał także o „próbach dywersji i sabotażu na terenie naszego kraju”. Zauważył jednak, że „rząd zmierza w dobrym kierunku”.
Żołnierze na granicy wykazują wytrwałość. Ich rodziny nie radzą sobie. Rządzący przyjęli projekt, który zakłada zmiany w przepisach dotyczących użycia broni przez żołnierzy. Premier Donald Tusk poinformował także, że została podjęta uchwała w sprawie stworzenia strefy buforowej przy granicy polsko-białoruskiej.
„To jest kompleks przedsięwzięć, które mają spowodować, że system odporności naszego państwa będzie skuteczniejszy” — ocenił ekspert w rozmowie z TOK FM. Wyjaśnił, że strefa buforowa „zapewnia naszym wojskowym komfort działania oraz chroni ludność cywilną przed ostrzałem” w przypadku niekontrolowanej wymiany ognia.
Niespokojnie na granicy z Białorusią. W ruch poszły kamienie.
„Żołnierz nie jest przestępcą na granicy” Gen. Skrzypczak przypomniał także sprawę żołnierzy, którzy mieli przekroczyć uprawnienia podczas ataku migrantów — zostali zatrzymani po użyciu broni. — Kiedyś mieliśmy taki problem w Afganistanie, kiedy żołnierze zostali potraktowani w sposób, bym powiedział, haniebny. Spowodowało to powstanie tzw. syndromu Nangar Khel — powiedział.
Wyjaśnił, że „żołnierze bali się, w obawie przed aresztowaniem, używać broni”. Uważa, że rząd właśnie temu chce teraz zapobiec. — Żołnierz nie jest przestępcą na granicy. Jeżeli nawet popełnił coś, co może być przesłanką do tego, że było to przestępstwo, to nie trzeba go zakuwać w kajdany — powiedział gen. Skrzypczak.