Jeśli Nikola Grbić oglądał mecz Amerykanów z Brazylijczykami, to przez pierwsze dwa sety mógł się dość szeroko uśmiechać. Obie drużyny mocno męczyły się na boisku i grały wyraźnie poniżej swojego najlepszego poziomu. On później rósł, ale i tak żaden z zespołów w poniedziałek w Paryżu nie pozostawił po sobie najlepszego wrażenia. A to niezłe wieści dla Polaków, którzy czekali aż ten mecz wyłoni ich rywala na olimpijski półfinał.
Brazylijczycy zaczęli pewnie, ale dali się zaskoczyć
Brazylijczycy rozpoczęli ten mecz dość pewnie. Po wyrównanym początku pierwszej partii odjechali Amerykanom na aż pięć punktów (6:11, a potem 8:13). Wydawało się, że kontrolują sytuację. Później nawet gdy USA wyrównywało stan partii (17:17 i 19:19), to oni raz po raz zyskiwali dwupunktowy zapas (17:19 i 19:21). Jednak na koniec wszystko się odwróciło. To Brazylia przestała wykorzystywać swoje szanse, ale dali się zaskoczyć Amerykanom, którzy zyskali minimalną przewagę. Ta pozwoliła im na pierwszego setbola (24:23). Jego jeszcze nie udało się wykorzystać, ale drugą piłkę setową na punkt decydujący o wygranej na otwarcie meczu zamienił Aaron Russell. Wszystko dzięki challenge’owi, o który poprosił trener John Speraw. Russell uderzał z szóstej strefy przy sytuacyjnej piłce po znakomitej obronie Erika Shojiego i obił brazylijski blok, czego na początku nie zauważył sędzia. Skończyło się zatem 26:24 dla USA.
Brazylijczycy wyrwali drugiego seta
Russell tym razem przestrzelił kluczową piłkę Już w trakcie pierwszego seta do gry po kontuzji wracał Alan Souza, którego brakowało wcześniej podczas meczów fazy grupowej. Na drugą partię wyszedł w wyjściowym składzie i można było się zastanawiać, czy jego obecność na boisku coś zmieni. Niestety, dla Brazylijczyków, nie dawał więcej niż słaby od pierwszych punktów Darlan. Kiepsko wyglądał też rozgrywający Bruno Rezende, który nie potrafił poprowadzić swojego zespołu do lepszej gry. Amerykanie szybko zorientowali się w sytuacji i rozpoczęli seta od prowadzenia czterema punktami (7:3). Wraz z gorszą grą Brazylijczyków przewaga USA tylko rosła – zrobiła się różnica aż sześciu punktów (14:8). Po nieco lepszym momencie w tej partii zawodnicy trenera Bernardo Rezende zmniejszyli ją nieco (19:15) i starali się walczyć do końca. A to się opłaciło – najpierw doszli Canarinhos na dwa (21:19), a za chwilę na jeden punkt (22:21) po asie serwisowym Ricardo Lucarelliego.
- Amerykanie zyskali dwie piłki setowe (24:22) po błędach rywali na zagrywce, ale nie wykorzystali żadnej z nich.
- To był dopiero początek walki, która miała zdecydować, kto zwycięży w tej partii.
- Podczas gry na przewagi USA miało kolejną szansę (25:24), by zamknąć tego seta, ale trzeci setbol też nie przyniósł korzystnego dla nich rozstrzygnięcia.
- Następnie swoje cztery kolejne piłki setowe zyskała za to Brazylia. Trzy pierwsze zmarnowała, ale przy czwartej błąd popełnił ten, który wcześniej dał Amerykanom wygraną w pierwszym secie.
Amerykanie postawili Brazylijczyków pod ścianą
Po zmianie stron do kontroli nad meczem wrócili Amerykanie. Brazylijczycy prowadzili w trzecim secie jedynie przy jednym punkcie – gdy wynik brzmiał 3:4. Potem zawodnicy Johna Sperawa nie dali drużynie z Ameryki Południowej już zbyt wielu szans. Zbudowali pięciopunktowe prowadzenie (13:8). Chwilę później Brazylia odrobiła trzy punkty (15:12) i przez chwilę wydawało się, że może jeszcze zagrozić swoim przeciwnikom (18:15). Końcówka należała już jednak do USA. Znów zwiększyli przewagę do sześciu punktów (24:18) i w ten sposób zyskali sześć okazji do zakończenia trzeciej partii. To udało się przy drugiej okazji – po kilku obronach rywali swoją szansę ze środka dobrze wykorzystał Taylor Averill. Wynik 25:19 dał im prowadzenie 2:1 w meczu.
Amerykanie nie pozwolili Brazylii nawet zachować szans
Brazylijczycy jako pierwsi prowadzili i to nawet czterema punktami (1:4), ale potem byli w stanie tylko nadążać za USA. Choć większość czwartego seta stanowiła gra punkt za punkt, to w tej wyrównanej walce z przodu byli Amerykanie. Kluczowa okazała się seria od 17:16 do 20:16. Wtedy zawodnicy Johna Sperawa zyskali przewagę, która pozwoliła im na zwycięstwo. Brazylijczycy w pewnym momencie zniwelowali z niej jeszcze dwa punkty (21:19), ale cztery kolejne punkty należały już do Amerykanów. Mecz zakończył skuteczny atak Taylora Averilla – USA wygrało 25:19 i 3:1.
Polska – USA w półfinale igrzysk w Paryżu. Brazylia z najgorszym wynikiem od 24 lat
Taki wynik oznacza, że Brazylijczycy odpadają z rywalizacji w igrzyskach najwcześniej od 24 lat. To ich najgorszy wynik podczas turnieju olimpijskiego od tego z Sydney, który też zakończyli na ćwierćfinale. Później cztery razy z rzędu grali w finałach, które dwa razy wygrywali – w Atenach i Rio de Janeiro. Trzy lata temu w Tokio przegrali w półfinale i nie wywalczyli brązowego medalu, który padł łupem Argentyńczyków. Za to dla Amerykanów to znakomita poprawa po katastrofie sprzed trzech lat, którą był brak wyjścia z grupy podczas igrzysk w Tokio. Teraz czeka ich półfinał z Polakami – kolejny tak kluczowy mecz z tą drużyną w fazie play-off wielkiej imprezy w ostatnich latach. W finale Ligi Narodów 2023, ćwierćfinale MŚ 2022 i półfinale MŚ 2018 wygrywali polscy siatkarze i miejmy nadzieję, że teraz będzie tak samo. Spotkanie zaplanowano na środę, 7 sierpnia o godzinie 16:00.